2018 – to był dobry rok!

Ostatni dzień 2018 roku. Zebrało mi się na podsumowanie bo chcę dobrze zapamiętać to co przeżyliśmy wspólnie – ja i moja rodzina oraz ja i Wy, moi drodzy kochani. Przeglądam twardy dysk w moim kompie i uśmiecham się do siebie – tyle słońca, tyle nauki, tylu dobrych ludzi przewinęło się i co najważniejsze – pozostało w mojej głowie i serduchu. Uśmiecham się do siebie bo mam tendencję do przejmowania się różnymi bzdurami (głównie związanymi z forsą którą trzeba jakoś zarobić) a takie podsumowanie na finiszu Starego Roku ustawia priorytety i uświadamia mi jak fajne życie dostałem od innych.
Chcę też pokazać Wam materiały których nigdzie nie publikowałem(chyba…) a które same w sobie są ciekawe – przynajmniej dla mnie.
2018 rok to dla mnie prawdziwy początek tego bloga – a wszystko rozpoczęło się od cyklu „Stolik dla ubogich„.

Jeżeli komuś bliska jest twórczość Richarda Maguire’a to na pewno dostrzeże inspirację. Najlepiej uczyć się od najlepszych a Richard jest świetny. Polecam ten cykl wszystkim którzy szukają podstawowych informacji na temat stolarstwa „bez prądu” i chcą zacząć od zupełnych podstaw.
W tak zwanym międzyczasie wzięliśmy się za remont pomieszczeń pracowni. Z kliku fotek które zostały mi w pamięci tę lubię chyba najbardziej…

Upływający właśnie rok był dla mnie również przełomowy pod względem fotograficzno-filmowym. Ilość zdjęć które wykonałem, filmów które nakręciłem były rekordowe. Zrozumiałem, że sprzęt nie jest ważny. Zrozumiawszy, kupiłem dwa kolejne aparaty i mnóstwo osprzętu co wydatnie zrujnowało budżet rodzinny 🙂 Nie żałuję ani złotówki…

Odkryłem Strobista i zmieniłem swoje podejście do lamp błyskowych.


Kolejne ciekawe (innych nie robię) projekty przewijały się przez pracownię. Nigdy Wam o tym nie opowiadałem ale cykl o Rubanku wiąże się ze świetną historią człowieka, pasjonata który poświęcił się zgłębianiu historii regionu w którym osiadł. Zupełny przypadek zetknął nas ze sobą a po długiej rozmowie telefonicznej okazało się, że jakimś przedziwnym zbiegiem okoliczności Pan ów zna moją rodzinę z Lubuskiego. Niesamowite!

Zrobiłem co w mojej mocy aby przywrócić stary Spustnik do życia. W tej chwili jest ozdobą mojej kolekcji.
Ozdobą natomiast nie jest Gładzik z Castoramy. Chciałem się przekonać czy można coś z tym klamotem zrobić. Można, da się, to wszystko. Nawet ułamek tej frajdy co przy odnawianiu Rubanka. Brak kontekstu…

Dużą frajdę dało mi za to obmyślanie i budowanie „warsztatowych” narzędzi. Na potrzeby „Stolika dla ubogich” wykonałem sklejkowy wpustnik. Polubiłem tego małego drania…do tego stopnia, że sprzedałem jeden z moich wpustników Stanleya.

W Maju mój pierworodny przystąpił do Pierwszej Komunii Świętej. To był przepiękny, ciepły Maj. Uroczystość udała się wyśmienicie – pogoda dopisała, co było istotne bo organizowaliśmy przyjęcie praktycznie pod chmurką. Dzieciaki jaki widać były zadowolone…

Przepiękny Maj był dla nas początkiem „podróży krajoznawczych” – w końcu trzeba pokazywać dzieciakom w jak pięknym żyją kraju i jakie mają szczęście. Co prawda w Lutym zwiedzaliśmy Elbląg, Malbork i Gdańsk ale jakimś trafem nie mogę odgrzebać żadnych zdjęć. A jestem pewien, że robiłem 🙁

Średniowiecze – okres który mnie wybitnie interesuje (ze względów stolarskich) i ludzie którzy dbają o Historię w sposób szczególny. Razem z moim Frankiem spędziliśmy czerwcowy weekend pod płóciennymi namiotami dokumentując dyskretnie zapaleńców którzy przywracają dawne zwyczaje.




Potem był JAF i artykuł o kupowaniu tarcicy – Kup pan deskę – metoda kulinarna.

Sporo się przygotowywałem do tego tekstu. Dużo się nauczyłem w trakcie tych przygotowań.
Okres wakacyjny rozpocząłem od bardzo miłego akcentu. Pierwszy Zlot uczestników forum kornikowo.pl Niesamowita przyroda, świetne miejsce i wspaniali ludzie których łączy ta sama pasja – stolarstwo. Tyle nowych znajomości. Dostałem niesamowite wsparcie i zastrzyk energii do działania. To ciepło rozgrzewa mnie teraz w szaro-bure, grudniowe popołudnie.

A potem przyszły wakacje! Andaluzja! Krewetki!

Gdzieś w Andaluzji, w małej portowej knajpce – mały bonus z mojego „niepublicznego” jutuba.
Tekst niespodzianka – Stolarze – podróżnicy. Tego nie planowałem – po prostu mam otwarte oczy i uszy na takie historie. One jakoś same mnie znajdują.

Jakoś na jesień nawiedził mnie Stavros – pokazał jak budować strugi w stylu Roubo i czmychnął robić te swoje cudeńka. Tutaj możecie zobaczyć jak budował – strug profilowy.

I jakoś na jesień była kolejna DREMA. Sam się sobie dziwię ale nie robiłem zdjęć. Tylko video, byłem chyba strasznie zalatany:
DREMA, chyba już czwarta dla mnie pod szyldem 5m2. Doskonale pamiętam i tęsknię za tą energią która budziła mnie co rano tylko po to żeby lecieć na stoisko i gadać o narzędziach, drewnie i technikach stolarskich. Przez cztery dni. Jazda…
A potem jesień zadomowiła się na dobre. Wszystko zwolniło i nabrało złotawych odcieni.

Ja zająłem się projektami „na zimę” – Kanu i różne pomniejsze „skoki w bok”. Stolarskie skoki w bok oczywiście 😉
Ostatni akcent to sadzenie sosenek na Truskawkowych Polach

Pięknie się żyło. Dobrze się żyło. Łaskawy był ten nasz 2018-ty. Zobaczymy co przyniesie Nowy Rok 🙂
Do Siego Roku!!!
PS. Wrzucam jeszcze jedną fotkę, która jest kompletnie bez sensu ale bardzo ją lubię. Sąsiad miał taką Dacię. W latach 80-tych to było coś!
